Ceny z nieba nie spadają. Koniec świata. Co się „stali” w Tarnowie, a co się w gruszy rusza?
- Panie, a to drzewko to grusza? – pyta zainteresowany.
- Tak, grusza – odpowiada sprzedający.
Choć po niekontrolowanych skokach cen stali w 2021 i 2022 roku kurz jakby opadł, to wciąż sytuacja na rynku daleka jest od równowagi. Zarówno w relacji podaż – popyt, jak i z perspektywy poziomu cenowego, uwzględniającego (nadymane przez „zbawców”) koszty produkcji.
Próg bólu i jego różne pochodzenie
Dzisiaj wydaje się, że zyski producentów w poprzednich latach nie miały ekonomicznego uzasadnienia. Z kolei obecne spowolnienie na rynku powoduje, że najwięksi odbiorcy, chętnie lub nie, wywierają presję na producentów, z którymi – jak to co jakiś czas/często bywa – konkurują. Konkurują cenowo, walcząc produktami z producentami owych produktów, co jest z jednej strony zwykłym następstwem dokonywanych sporych transakcji, z drugiej – śmieszno-żałosne.
W pierwszym kwartale 2023 roku ceny prętów żebrowanych nie osiagnęły – jak to określiła znajoma mi osoba – „progu bólu”. To oznacza, że sprzedaż poniżej owego progu jest już tylko bezsensem, potem stratą. Na początku II kwartału 2023 r. sytuacja trwa nadal…
Walka o klienta – na każdym poziomie – sprawia, że oferujący towary mimowolnie dochodzą do swoich bolesnych progów. Do tego dochodzi nieszczęsna, nieuczciwa konkurencja, której obojętnie co, byle sprzedać. I nazwą produkt zgodnie z zapotrzebowaniem, niemal jak na targu:
– Panie, a to drzewko to grusza? – pyta zainteresowany.
– Tak, grusza – odpowiada sprzedający.
W następnym roku na gruszy pojawi się piękne… jabłko.
Tak i ze stalą:
– Pręty z Polski?
– Tak, z Polski.
A w dostawie samochodu takowego jedna wiązka, reszta z Mołdawii czy Bóg wie skąd.
Nie mam nic do Mołdawii, nawet jej kibicuję, no ale te pręty? No proszę…
Wojna, wirus, utopia
Sytuacja geopolityczna czy pandemia bez wątpienia miały wpływ na koszty energii, światową produkcję, wydłużone łańcuchy dostaw, podwyżki cen. Te dwa czynniki może by nie wystąpiły, gdyby państwa jakkolwiek cywilizowane miały przywódców zdolnych do analizy stanu rzeczy. Mają, nie mają, a może mają innych, z innymi celami? Nie wiem, albo nie wiem na pewno. Są natomiast takie siły na poziomie państw i instytucji unijnych, które sytuację celowo destabilizują. Robią to, może myśląc, że skutki ich głupiego (niebezpiecznego dla ludzkości) postępowania ich nie dosięgną.
Wyprowadzanie produkcji ekoterrorem poza teren Unii Europejskiej Ziemi nie odciąży. Nałożone i modyfikowane kolejne obowiązkowe daniny pomogą, ale chyba samym te daniny wprowadzającym. I nie ma podstaw do odrzucenia tezy, że w przypadku niedostatku ciepła, ostatnie w kolejności wyziębione będą czeluści decydentów w Brukseli i Strasburgu.
Koniec świata
Niestety dla imperatora i jego akolitów zima stulecia nie nadeszła i prawie nikt w UE dodatkowo nie zamarzł. Zbieranie nienależnych zysków wydaje się jednak i tak nie tylko nieuzasadnione, ale i na nic w obliczu przepowiedni szwedzkiej wróżki Grety T. Wróżka Greta bodaj pięć lat temu ogłosiła w mediach społecznościowych koniec świata.
Ostatecznie, teraz kasując wpis, ów koniec świata odwołała. Sygnał dla „zbawców”:
Można kraść dalej, pomnażać nienależne zyski.
I czynić to w imię dobrostanu – nawet Układu Słonecznego…
Co się stali w Tarnowie?
Ktoś gdzieś, kiedyś, szukając firm oferujących w Tarnowie stal, z uśmieszkiem wpisał w wyszukiwarce taką właśnie frazę: „Co się stali w Tarnowie😉?”.
Ano nic się nie stali innego, jak w innych sennych miastach – zaszłych wojewódzkich, tkwiących na styku rzeczywistości i Nibylandii.
A ceny?
Ceny z nieba nie spadają. Wpływają na nie czynniki mikro- i makroekonomiczne, sytuacja geopolityczna, zagrożenia biologiczne i „polityka mąki z chrząszcza”. Te dwa ostatnie to kolejno: chińskie zabawy w jakiegoś boga oraz sabotaż wewnątrz UE, dokonywany przez ludzi, którzy przekonani są o swej nieomylności. Tam boskość i tu boskość, która dba o dobrostan ludzkości, trzody chlewnej i innych „zwierząt ludzkich”…